Niedzielna czerwcówka, próbując zawstydzić niedysponowaną w tym roku kalendarzową sąsiadkę – majówkę, wzięła udział w plenerowym „kwiatkowym” rendez-vous. Ta zacna misja została zrealizowana za pośrednictwem Stadionu Leśnego, który z szerokiego wachlarza swoich możliwości zaproponował piknikową polanę z „ogniowymi” akcesoriami. W naturalnie urokliwej scenerii, ogniskowanie zasobów ludzkich w sąsiedztwie żywych płomieni wprowadziło wszystkich – również jednostki czworonożne – w stan beztroskiego odprężenia.
Ogień, który w swojej nieokiełznanej naturze zawsze chce dominować nad resztą otoczenia, tym razem – w formie ogniska – stał się inspiratorem wielu atrakcji. Przyjazne płomienie skutecznie roztapiały wszelkie dystanse między uczestnikami. Efektem takiego stanu stały krótkie, średnie, długie, przerywane i ciągłe, rytmiczne i arytmiczne salwy śmiechu obejmujące wszystkie możliwe jednostki ze skali głosowej.
Dwa kamienne kręgi ognisk, nie tylko usiłowały bezustannie krzyczeć: „więcej żaru!”, ale również pełniły role poligonów kulinarnych. W jednym „oku” wyborne kiełbasy demonstrowały poszczególne fazy opalania się bez filtru, a w drugim – przyodziane w srebrne kreacje ziemniaki prezentowały swoje apetyczne kształty.
Języki ognia zarażając wszystkich swoją niezwykłą energią stawały się świadkami zdynamizowanych akcji. Rozciągana do granic możliwości lina wiązała wszystkich nie węzłem, ale spontaniczną zabawą, i przez nieprzewidywalność obieranego kursu pełniła rolę edukatora ekwilibrystyki. Wirujące w powietrzu piłki nie tylko przez charakter swojego ruchu, ale też przez nieziemską skalę fascynacji, przypominały realne planety.
Sielankowa atmosfera, zainspirowana ogniem, nie pozostała niezauważona przez pozostałe żywioły, które w zazdrosnym porywie akcentowały swoją obecność. Wiatr gwałtownie falował drzewami i intensywnie roznosił kłęby dymu. Ziemia przyciągała do siebie intensywniej niż wynikało to z praw fizyki, przybijając pieczątki z brudu na każdym żywym obiekcie. Woda nieoczekiwanie wyrywała się z chmur w postaci krótkich serii rzęsistego deszczu. Niemniej jednak, wszystkie te przeciwności zdominował najsilniejszy żywioł jakim okazała się pozytywna energia wyzwalana przez radość wspólnego przebywania.